Historia olimpijczyka. Rodzinne spotkanie Guora Makera po 20 latach
W czerwcu 2013 roku, rok po występie na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie i 20 lat po opuszczeniu swojej rodzinnej wioski, Guor Maker z Sudanu Południowego znów mógł zobaczyć rodzinę.
Wiadomość, że ktoś wrócił zza mórz, rozprzestrzeniła się po wiosce lotem błyskawicy. Jeden z mężczyzn aż podskoczył i zaśpiewał z radości. To był ojciec Guora, Mading Maker Deng. Gdy zobaczył syna, natarł mu czoło popiołem z krowiego gnoju. To w tych stronach tradycyjne powitanie.
Ale dla matki Guora emocje okazały się zbyt duże. Zemdlała, gdy Guor przyjechał do Pan de Thon – wioski w stanie Unity. Ostatni raz widziała go w 1993 roku, gdy wyruszał do Chartumu, żeby tam zamieszkać z krewnymi. W Unity nie było wtedy bezpiecznie, a w okolicznych wioskach nie było dostępu do szkół czy opieki zdrowotnej. Guor miał wtedy 8 lat.
Sudańczycy z południa byli jednak traktowani z podejrzliwością w Chartumie i powszechnie mówiło się o nich, że przyjeżdżają szpiegować. Guor wraz z wujem uciekł więc do Egiptu, bojąc się prześladowań i utraty życia. W 2001 roku udało im się przenieść do USA.
Tam, już jako 16-latek, Guor został doceniony przez nauczycieli, którzy zobaczyli, że ma potencjał na znakomitego lekkoatletę. Guor zaczął studia na uniwersytecie Iowa i w 2011 roku uzyskał na nich tytuł magistra chemii. Potem wystąpił na igrzyskach w Londynie, gdzie pobiegł pod flagą olimpijską, bo Sudan Południowy, jako najmłodsze państwo świata, nie mial jeszcze swojego komitetu olimpijskiego. W maratonie zajął 47 miejsce z czasem 2:19,32.
Powrót w ojczyste strony i do rodzinnej wsi był zawsze marzeniem Guora. “Jestem szczególnie wdzięczny UNHCR za to, że pomogli mi zobaczyć się z dwiema najważniejszymi osobami w moim zyciu – matką i ojcem”, powiedział, dodając, że gdyby matka nie wysłała go Chartumu, pewnie umarłby jak ośmioro jego rodzeństwa. Dla jego matki zakończył się okres niepewności. “Dziękuję za to, że znów mogę zobaczyć Guora. Mam swojego syna, moje serce może nareszcie odpocząć”, powiedziała.
Ale w tej radości jest również dużo smutku. “Wojna niszczy rodziny. Nasz kraj ma nieprzebrane bogactwa, ale śmierć i zmarnowany potencjał to cena, jaką rodziny i całe społeczeństwo muszą płacić z powodu wojny. Jeszcze nie spotkałem rodaka, który nie ucierpiał w czasie toczących się tu konfliktów”, powiedział Guor.
Pełne emocji spotkanie Guora z rodziną można zobaczyć na CNN: