Ishaq z oblężonego miasta

Dom, o którym mówił mi Ishaq, mieścił się na Starym Mieście i należał do jego rodziny od 350 lat. W ciszy, która zaległa, wyraźnie słyszeliśmy bezlitosny huk pocisków moździerzowych na przedmieściach.

Pracuję dla uchodźców w UNHCR już 18 lat. W 2012 roku słowa “Uchodźcą nie zostaje się dobrowolnie” nabrały dla mnie innego znaczenia. Pracowałam wtedy dla UNHCR w Damaszku, a sytuacja w Syrii stawała się z dnia na dzień coraz trudniejsza. Ale weekendowe popołudnia często spędzaliśmy na Starym Mieście. Już od dawna nie było tam turystów, więc sklepikarze bardzo nas polubili. Zwłaszcza Ishaq, zdobnik, który robił piękne drewniane skrzynie. Zwykle ucinaliśmy sobie długie pogawędki o wszystkim – od dumnej historii Wiecznego Miasta po współczesną politykę. Ale któregos dnia zobaczyłam, że zmienił się na twarzy i chciał rozmawiać tylko o przyszłości swoich dzieci, zwłaszcza najstarszego, który kończył uniwersytet. “Nie ma dla nich przyszłości w moim ukochanym Damaszku”, powiedział ze łzami w oczach. “Nigdy nie sądziłem, że to może nas spotkać. Przecież jesteśmy zwykłymi ludźmi zajętymi swoimi sprawami”, dodał, wciągając mnie do środka, bo ulicą przechodził jakiś mężczyna z krótkofalówką. “Sprzedam sklep, dom i zabiorę je tam, gdzie jest bezpiecznie”. Dom, o którym mówił, mieścił się na Starym Mieście blisko Bab Szarki i należał do jego rodziny od 350 lat. W ciszy, która zaległa, wyraźnie słyszeliśmy bezlitosny huk pocisków moździerzowych na przedmieściach. Gdy zrobiło się bezpieczniej, odwiedziłam Ishaqa jeszcze kilka razy. Jego rodzina znalazła już wtedy schronienie w Libanie, a on czekał na sprzedaż domu. Dając mi drewnianą szkatułkę na pamiątkę, Ishaq powiedział, że nawet jeśli do Damaszku znów zawita pokój, nikt już nie będzie zdobił tak przedmiotów, bo jego znajomi po fachu nie będą mogli wrócić do miasta.
Gdy kolejny raz przechodziłam tamtędy, okiennice były już zamknięte, a właściciel kafejki naprzeciwko powiedział mi, że Ishaq wyjechał i że nie ma sensu, żeby wracał. Przez dwa lata, za każdym razem, gdy spoglądałam na to pudełko, myślałam o Ishaqu i o tym, co się z nim dzieje. Czy jest tylko jednym z miliona uchodźców w Libanie? Ale miesiąc temu dostałam od niego mail. Z Kanady…

Tekst: Anna-Carin Öst

Anna-Carin Öst jest Przedstawicielką UNHCR w Polsce.


Nawet 1 rodzina rozdzielona wojną to za dużo

Dowiedz się więcej o naszej pracy z uchodźcami na UNHCR.org