Bangladesz: Historia Dali

Na terenie obozu dla uchodźców w Bangladeszu korespondent PAP Paweł Skawiński i fotograf Marcin Zaborowski poznali wiele historii. Oto jedna z nich...

Na terenie obozu dla uchodźców w Bangladeszu korespondent PAP Paweł Skawiński i fotograf Marcin Zaborowski poznali wiele historii. Oto jedna z nich… Zdjęcie: Marcin Zaborowski

Dala podczas wywiadu milczy. Jej mąż Mohammed mówi za nich dwoje, jak to im się w Birmie dobrze żyło, mieli gospodarstwo, pięć krów, trzy byki i stadko kóz. I jak wojsko zmuszało Mohammeda do niewolniczej pracy jako tragarz, jak pracował bez jedzenia i wody, a zaniedbane gospodarstwo marniało w oczach. Jak nagle zaczęły znikać ich krowy i kozy, jak ludzie zaczęli im mówić, że nie są Birmańczykami, ale przybłędami z Bangladeszu.

Tylko że Mohammed nie pamięta, kiedy mieliby przybyć do Birmy, bo w tej wiosce mieszkał jego ojciec, jego dziadek i dziadek dziadka. Przecież byli tu od zawsze.

Dala nic nie mówi, gdy Mohammed opowiada o ucieczce przez granicę, o tym jak przedzierali się trzy dni przez dżunglę i jak Bangladescy pogranicznicy nie mieli serca ich zatrzymać. Tak strasznie wyglądali. To było 21 lat temu.

Ale gdy Mohammed zaczyna opowiadać o ich córce, głos mu się łamie i to Dala znajduje siłę, by skończyć ich historię. Gdy córka Dali miała 23 lata została zgwałcona w obozie uchodźców. Tragedia stała się przepustką na Zachód i córka została przesiedlona do Kanady. To było 5 lata temu. Córka dzwoni regularnie do mamy, ale nie ma dobrych wieści. Nie radzi sobie w nowym kraju, trudno jest jej znaleźć pracę. Na chwilę przygarnęła ją inna muzułmańska rodzina, ale im też jest ciężko, musiała od nich odejść.

Dala martwi się o córkę, wierzy, że gdy tylko się spotkają w Kanadzie, wszystko się ułoży. Trudno im jednak wyjechać na Zachód. Mają tu jeszcze pięcioro dzieci, połowę życia spędzili w obozie uchodźców w Kutupalong.

Dala i Mohammed czasami wyobrażają sobie, że nie ma okrutnej armii w Birmie i złych sąsiadów, którym przeszkadza ich odmienna religia. Że żyją w swojej wiosce, doglądając gospodarstwa, i nie ma obozu uchodźców w Bangladeszu, ich córka nie mieszka w odległej Kanadzie, ale razem z nimi.

Tekst Paweł Skawiński

Zdjęcie Marcin Zaborowski


Nawet 1 rodzina rozdzielona wojną to za dużo

Dowiedz się więcej o naszej pracy z uchodźcami na UNHCR.org